Scarlett zacisnął pełne usta, gdy pochylił się do niskiego biurka obok łóżka, wziął czekające tam pióro, zanurzył je w czarnym atramencie i strząsnął nadmiar, zanim zrobił notatkę na czekającym obok niego papierze, wypowiadając te słowa na głos miękkim głosem, tak jak on.
„Odkryłem, że Orces, choć dominująca w swojej naturze, może zostać ujarzmiona przy pomocy odpowiedniej dźwigni. Chociaż starają się sprawiać wrażenie władczych i potężnych, co z pewnością jest wzmocnione przez ich oczywistą siłę i sprawność fizyczną, podobnie jak większość, które znalazłem, można nimi łatwo manipulować obietnicą przyjemności.
„Hej, pieprz się!” Orce, warknęła Linza, wbijając koniuszki palców w miękkość pluszowych policzków Scarlett, wpatrując się w niego.
Scarlett zerknęła w tył iw dół na umięśnionego, nagiego transseksualistę Orcessa rozłożonego na łóżku, na którym obecnie siedział okrakiem, z grubym zielonym kutasem Orcessa zakopanym i pulsującym w jego miękkiej elfiej dupie.
„Jeśli nie przestaniesz narzekać, nie wykończę cię~” powiedziała Scarlett karcącym głosem, gdy przesunął swoje ręce na ręce Linzy, kierując je na swoje szerokie biodra i przytrzymując je tam. "Zrozumiany?"
Linza zmrużyła oczy, rozpoznając w jego słowach element tego, co Scarlett właśnie przelała na papier, ale kiedy poczuła, że elf znów zaczyna kręcić biodrami, Linza zamknęła oczy i wydała niski, dudniący jęk przyjemności.
Scarlett uśmiechnęła się lekko, gdy spojrzała na orkę, nie trzeba było wiele, by stały się jego zabawkami.
Zagryzł pełną dolną wargę i uniósł się powoli, pozwalając grubemu kutasowi powoli wydobyć się z gorącej ciasnoty jego tyłka, po czym pchnął z powrotem w dół, wydając z siebie cichy kobiecy jęk, gdy ponownie zaczął ją ujeżdżać, odbijając się od niej tyłkiem, gdy dyszała i jęczała, jej palce zacisnęły się na jego biodrach, prowadząc go w górę iw dół na swoim trzonie, jakby chciała go wykorzystać jako zabawkę dla przyjemności.
Scarlett poczuła, jak jego policzki płoną, gdy przyjemność przepływała przez jego ciało, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy, gdy z zapałem odbijał się od jej penisa, czując, jak żyłkowata długość wsuwa się i wychodzi z niego.
W ostatnim tygodniu, od czasu spotkania z Królową Ciemności i odkrycia oszustwa Mayli, dużo szukał duszy. Został zmuszony do konfrontacji z wieloma prawdami o sobie i otaczających go ludziach.
Rozchylił usta, dysząc, gdy jego soczyste rude włosy opływały go niemal płynnym ruchem, gdy ją ujeżdżał, czując, jak ciężkie, wypełnione spermą jądra Orceczki uderzają go w policzki przy każdym energicznym odbiciu.
W większości unikał Mayli od czasu swojego odkrycia, zabraniając jej wstępu do sypialni i rozmawiając z nią w uprzejmy i profesjonalny sposób tylko podczas pracy na głównym piętrze Tawerny. Najwyraźniej zaakceptowała tę pokutę, ale wiedział, że z każdym mijającym dniem stawała się coraz bardziej zdesperowana, by ożywić to, co było pączkującą przyjaźnią, a może nawet romansem.
Scarlett, przynajmniej po części, chciała tego ponownie z pucołowatą gospodynią, ale jednocześnie jego zaufanie do niej, a nawet do wszystkich ludzi, zostało wstrząśnięte jej oszustwem. Chciał wierzyć, że sprawy potoczyły się inaczej, ale rany po tym, jak wykorzystała jego naiwność dla własnych korzyści seksualnych i finansowych, wciąż były zbyt świeże.
Prawie tak, jakby chcąc odłożyć konfrontację z Maylą, zamiast tego skierował swoje pytania do wewnątrz, dotyczące tajemnicy, którą byli Skaza i Scarlett. Nawet po tygodniach namysłu, nawet gdy pozwolił tej wysokiej, umięśnionej bogini orce, z jej perłowo białymi kłami, lekko spiczastymi uszami i gęstymi czarnymi włosami, wbić jej kutasa w jego gruby tyłek, wciąż debatował nad swoim miejscem. Myślał, że jest mężczyzną, pomimo swoich kobiecych manier i aspektów oraz pomimo zamiłowania do makijażu i kobiecych ubrań. W końcu nie miał ochoty na powiększanie piersi ani nie odczuwał żadnej straty z powodu braku prawdziwej kobiecości. Po prostu lubił dziewczęce rzeczy w życiu.
Rozszerzeniem tego była jego zaskakująca i nowo odkryta seksualność. Nie miał prawdziwego pragnienia w kobiecie, uważając perspektywę bycia tym, który daje zamiast tego, który otrzymuje, za nieatrakcyjną, podczas gdy jednocześnie odkrył, że nie ma prawdziwego pragnienia w stosunku do mężczyzn, uważając ich za prymitywnych i nieatrakcyjnych, zamiast tego stwierdzając, że jego interesy są uregulowane na kobiecym ciele z bardzo osobliwą męską cechą.
W ten sposób prawie natknął się na coś, o czym nawet nie wiedział, że jest jego niszą, tę gospodę, która zaspokajała prawie wyłącznie kobiety z odrobiną ekstra. To, że było to jedyne takie miejsce w mieście, łączyło się z jego obawą przed próbą osiedlenia się gdziekolwiek indziej, mimo że działania Mayli przekonały go do pozostania, przynajmniej na razie.
W sumie trudno mu było się umiejscowić. W gruncie rzeczy nie był niczym osadzonym w kamieniu, nie był prawdziwym mężczyzną, ale nie był też kobietą. Nie był hetero, nie był gejem, nie był bi. Był Scarlettem. Elf, który przybył z ziem swojego ludu, aby odkrywać i uczyć się.
Kiedy wyruszał w drogę, po raz pierwszy pomyślał, że przypadkowo ogarnęła go żądza wędrówki, jak wierzono, że przydarzyło się to elfom. Ale z każdym mijającym dniem coraz bardziej myślał, że mogło to być coś innego. Być może, nigdy tak naprawdę nie czuł się jak w domu, uderzyło go pragnienie wędrówki, które mówiło mu, że musi znaleźć swoje miejsce i siebie.
Czy to było to miejsce w The Thorned Rose Inn? A może był to tylko jeden przystanek w jego odkrywczej podróży.
„U-ugh, idę się spuścić!” Linza chrząknęła pod nim, powodując, że wyrwał się z myśli o sobie i Mayli z powrotem do tu i teraz, jej palce trzymały go mocniej, gdy zaczęła wypychać biodra w górę, spotykając się z jego odbiciami w dół, aby zwiększyć ich ogólne tempo, powodując ich uderzanie ciała i ciała odbijające się echem w całym pokoju.
Scarlett zamrugała i spojrzała w dół na Orkę, zamierzając skrzywić się na nią za złamanie jego wewnętrznego odbicia, ale szybko zdała sobie sprawę, że jest dokładnie tam, gdzie chciał być. W końcu orkowie, z jakiegoś historycznego powodu, byli szczególnie nieufni wobec elfów i w porównaniu ze zwykłymi zalotami czynionymi przeciwko Scarlett, praktycznie musiał rzucić się na Linzę, by nakłonić ją, by towarzyszyła mu w jego sypialni i pomogła mu w jego „badaniach”. .
I była dobra, silna i chętna, z dużą wytrzymałością i bardzo imponującą długością. Być może nie była najbardziej wyrafinowana ze wszystkich ras, z którymi Scarlett „sparowała się” w ciągu ostatniego tygodnia w serii seksualnych przygód. raz po raz na jej długość, gdy całe jego ciało trzęsło się od siły pchnięć.
Zbyt wiele myślał o swoich zagadkach i badaniach, w przeciwieństwie do samej Orce, coś, co musiałby nadrobić w biegu do mety, jeśli miałby móc z łatwością zwabić ją z powrotem, ilekroć mu się coś spodoba z nieco większą mocą, niż Mayla lub inne transseksualiści mogli mu zaoferować.
Podniósł głos, nie tłumiąc już hałasu, który wydawał z uprzejmości dla innych klientów w tawernie, zamiast tego sapał, jęczał i jęczał jak najlepsza z dziwek, jego ręce spoczywały na jej umięśnionym brzuchu, kiedy się pieprzyli, z wyrazem twarzy czystego pożądania i pożądania, które szybko opanował i które, jak wiedział, doprowadzało jego partnerów do szaleństwa.
Czym innym było być, kurwa, prawdziwym elfem, ale czymś zupełnie innym było zainteresowanie tego elfa tobą tak niewiarygodnie, że patrzył na ciebie z absolutną przyjemnością i uczuciem.
Biorąc pod uwagę niemal mityczny status elfów pod względem seksualnym, dla większości sama wiedza, że zwykły człowiek, krasnolud, gnom lub ork naprawdę sprawiała przyjemność jednemu, zwłaszcza takiemu jak Scarlett, pieprząc go w dupę, generalnie zapewniała im ogromny wzrost pewności siebie.
Jednakże, ku zaskoczeniu Scarlett, jego nagła zmiana zachowania z bycia zabawką do pieprzenia na ujmującego, sprawiającego przyjemność partnera, jeśli w ogóle, zdawała się jeszcze bardziej rozwścieczać seksowną Orcess, jakby była urażona, że elf czerpie przyjemność z jej szorstkiej zabawy. , brutalne ruchanie w dupę. Scarlett zanotowała sobie w pamięci, żeby to sprawdzić w przyszłych „sesjach eksperymentalnych”. Wyglądało to tak, jakby Orces miał jakąś stłumioną niechęć do zaspokajania Scarlett i najwyraźniej wolałby widzieć, jak cierpi na jej kutasie. Scarlett zdecydowała, że następnym razem będzie walczył bardziej, krzyczał więcej i ogólnie przekonał się, czy Orkowi bardziej spodoba się to, trochę przytulona szamotanina.
Ale na razie miał plan i będzie się go trzymał, dysząc i jęcząc z rozkoszy, ściskając swój ciasny tyłek na grubej długości, wypełniając jego ciasną miłosną dziurę, doiąc trzon Orcessa i próbując nakłonić gruby ładunek gorącej spermy wiedział, że czeka na niego, potajemnie ciesząc się dodatkową warstwą wściekłości, do której doprowadził ją jego przyjemność.
Patrzył na nią z na wpół przymkniętymi powiekami, gdy się połączyli, ich spojrzenia się spotkały, gdy go pieprzyła, domagała się go, próbowała go wykorzystać z rosnącą frustracją, kiedy to podniecał. Zaczął się pochylać, zamierzając złączyć jej usta, desperacko pragnąc zobaczyć, jak to jest całować orkę w pełnym rozkwicie pasji, oczywiście dla nauki, ale kiedy to robił, poczuł, że jej ręka nagle przesunęła się z jednego z jego wyprawy, by owinąć długość jego ognistych włosów, przyciągając go do tyłu i dominując nad nim, gdy odbijała się w jego ciele.
Żadnych pocałunków, Scarlett zanotowała w pamięci, gdy został porwany, czując, jak stalowa twardość, głęboko w nim zakopana, zaczyna pulsować i pulsować w sposób, którego wcześniej nie miał, ale w sposób, który zaczął rozumieć.
„T-tak!” krzyknął z gorącej przyjemności, a jego głos odbijał się echem nie tylko od ścian, ale był prawie pewien, że w całej tawernie, łóżko skrzypiało, a wezgłowie uderzało o ścianę, gdy jej ciało wbijało się w jego, a każde pchnięcie stawało się ostrzejsze i krótsze i orkowa przyjemność osiągnęła punkt kulminacyjny, jej gorące nasienie zaczęło wylewać się na jego tyłek, długimi, grubymi pulsami, które niestety były prawie identyczne jak u Mayli.
Z każdym kolejnym partnerem Scarlett miała nadzieję znaleźć coś nowego i egzotycznego, nowe doznania lub nową, ekstremalną jakość, jak różne ilości, smaki, temperatury, kolory. Ale szybko odkrył, że wszystkie rasy były pod tym względem prawie identyczne, różniąc się jedynie rozmiarami swoich skądinąd jednakowych kogutów.
Jedyny raz, kiedy doświadczył czegoś całkowicie dzikiego, to była pamiętna noc z nagami i ku własnemu zdziwieniu poczuł, że prawie tęskni za prawdziwą dziwacznością i dziwactwem, które oferowała. W końcu jego pragnieniu ssania penisa i bycia wyruchanym towarzyszyła tylko napędzana pragnieniem wędrówki potrzeba doświadczenia czegoś nowego, co w tej chwili było hamowane przez to, jak podobne były wszystkie gatunki.
Nie żeby punkt kulminacyjny, w którym Linza była obecnie wstrząśnięta, nie był niesamowity, Scarlett żyła dla tych chwil, zyskując swoją najwyższą przyjemność z doprowadzenia jej do siebie. To było dziwne, ale nic nie było dla niego tak przyjemne, jak świadomość, że przyprowadził kogoś innego do tego miejsca najwyższej przyjemności.
Szarpnęła biodrami, trzymając jego piękne rude włosy zwinięte w pięść, a drugą przytrzymując go w talii, trzymając go głęboko na swoim kutasie, kiedy instynktownie go „wyhodowała”, wydając swoje nasienie tak głęboko w nim, jak to tylko możliwe.
Zdał sobie sprawę, że to również było nawykiem wielu jego partnerów. Niewielu zdecydowało się na niego spuścić, prawie wszyscy wyłącznie pragnąc spędzić swój ładunek tak głęboko w jego ciele, jak tylko mogli. Nie był pewien, dlaczego tak się dzieje, ale z pewnością starał się dowiedzieć o tym poprzez obszerne studia i praktyczne egzaminy.
Orceczka zaczęła zmniejszać swój uścisk na jego ciele, a Scarlett poczuła kałużę ciepła w jego rozciągniętym, pełnym tyłku, rozpoznając uczucie ładunku spermy, którą właśnie zdeponowała na przechowanie, jej wyraz twarzy wyrażał ulgę i szczęście, jej uśmiech tym bardziej interesujące dla dwóch wystających dolnych kłów lub kłów, które sterczały i błyszczały.
- H-jak to było?... - Scarlett odetchnęła, dysząc ciężko, gdy poczuł, jak jej ręka w końcu opadła z jego włosów, pozwalając mu usiąść z powrotem w zmęczonej pozycji siedzącej na jej wciąż twardym kutasie, czując, jak pulsuje i wysysa każdy pojedynczy ostatnia kropla kremowej białej spermy z jej kutasa do jego tyłka.
„Pieprzona… elfia dziwka…” Linza warknęła trochę, jej wyczerpanie było oczywiste w jej głosie.
Scarlett uśmiechnął się lekko, robiąc sobie w pamięci notatkę na później o tym, jak łatwo było wymęczyć fizycznie lepszego orka seksem. Najwyraźniej pozostawiło ich bezbronnych i słabych. W pewnym momencie będzie musiał sprawdzić, czy można to osiągnąć za pomocą czegoś prostszego, takiego jak obciąganie.
– Musiałem sprawić, że tego chcesz. Drażnił się, przygryzając wargę, gdy zsunął się w górę, czując, jak gorący, śliski penis Linzy zsuwa się z jego tyłka. Wydał z siebie cichy jęk, gdy głowa odskoczyła, a jej kutas opadł, miękki i lśniący na jej brzuchu, gdy wstał.
Patrzyła, jak podchodzi do lustra, bierze szczotkę i zaczyna poprawiać włosy. „Już idziesz?” zapytała, przesuwając ramiona pod głowę, uśmiechając się, kiedy była zrelaksowana, naprawdę nasycona.
Wzruszył ramionami, odkładając pędzel i poprawiając makijaż, kiedy siedział nagi i wspaniały na stołku. „To była tylko moja przerwa na lunch. Muszę wracać do pracy, wiesz.
„Hmph, cóż, nie bądź obcy, elfie.” chrząknęła, zamykając oczy i najwyraźniej zadowolona z odzyskania sił na własnym łóżku Scarlett, nie żeby miał coś przeciwko.
Uśmiechnął się. „To zależy od tego, jak dobrze dasz napiwek”.
„Pff, jakbym kiedykolwiek dał ci tylko napiwek”. Uśmiechnęła się, zerkając na niego.
Roześmiał się trochę i spojrzał na nią z czułym uśmiechem, cieszył się krótką pogawędką ze swoim „romansem”, chociaż dowiedział się, że nie każdy z jego partnerów był zainteresowany tym aspektem spędzania z nim czasu, bardziej zainteresowanym po prostu zerwaniem orzecha był mile zaskoczony, gdy odkrył, że ze wszystkich ras, które napotkał, to ork był jedną z tych, które były bardziej chętne do rozmowy z nim, a nie tylko do pieprzenia się i odchodzenia.
„Och, na pewno jeszcze cię zobaczę”. powiedział, wkładając sukienkę służącej, umalował się i przygotował, tak łatwo przechodząc od popieprzonego bałaganu po seksie do bycia ucieleśnieniem perfekcji. Przyszło mu to tak naturalnie: „Wiesz, co do innych eksperymentów?”
"Złowieszczy." - skomentowała, ale jej ton był wesoły. Zanim skończyła, była zwięzła i zgryźliwa, desperacko pragnąc tylko zerżnąć go i wydać swój ładunek, teraz, kiedy to zrobiła, była prawie zupełnie inną osobą, rozmowną i pełną humoru. Scarlett zerknęła na swoje notatki, chcąc zapisać o wiele więcej, ale wiedząc, że wkrótce będzie potrzebny na głównym piętrze, aby pomóc Mayli, będzie musiał poświęcić trochę czasu, aby któregoś dnia wyjść wcześniej z głównego piętra i zabrać Linzę ze sobą i dać jej szybki numerek, żeby mógł spędzić wieczór z jej rozmowną wersją.
– Tylko pamiętaj, żeby posprzątać po sobie, kiedy wrócisz na dół. Scarlett powiedziała beztroskim tonem, wywołując pomruk potwierdzenia ze strony orka, gdy ruszył do drzwi, podskok w jego kroku, gdy zostawił Linzę za sobą, by mogła dojść do siebie, zamykając za sobą drzwi i kierując się w stronę schodów.
Scarlett przybyła do głównego holu tawerny, wyglądając tak nieskazitelnie jak zawsze, przyciągając uwagę wielu stałych bywalców w południe, gdy szedł w kierunku lady, przy której stała Mayla, stali bywalcy wiwatowali, podnosząc swoje kieliszki i kufle do Scarlett, śmiech i radość wybuchały w tawernie.
Scarlett nie mogła powstrzymać uśmiechu i przewracania oczami, gdy się poruszał, opierając łokcie na blacie, jego ciało było lekko wygięte do tyłu w gibkiej pozie. Opiekunowie znali jego zwyczaje i czyny, podjęli obowiązek kibicowania za każdym razem, gdy zauważyli, że wraca z wygłupów, co zwykle nie było takie trudne do odgadnięcia, zwłaszcza dzisiaj, co z nim prawie odciągnął swój znak Linza z powrotem do swojego pokoju, a potem pojawił się jakiś czas później bez niej, gdy doszła do siebie.
"Baw się dobrze?" Mayla zapytała ostrożnie. Ona, jak zawsze przez ostatni tydzień, starała się być uprzejma, starając się ożywić ich zranioną przyjaźń, ale spotkała się z lodowatym spojrzeniem, a jego piękne oczy przyglądały jej się.
„Mhm.” odpowiedział lekceważąco: „Jest dość cicho, potrzebujesz mnie do pracy? Albo coś odebrać?
Mayla uśmiechnęła się lekko i potrząsnęła głową. „Załatwiłam to wszystko i poradzę sobie z popołudniowym tłumem, jeśli chcesz odpocząć do dzisiejszego wieczora”.
Po prostu skinął głową i wstał, zabierając kawę, którą przygotowała dla niego i postawił przed nim na blacie, jak zawsze oferowała po jego małych sesjach.
Rozważał powrót do Linzy, aby kontynuować rozmowę i może odbyć drugą rundę, ale kiedy skanował tawernę, zauważył grupę i zaczął przechadzać się przez tawernę w ich kierunku.
Uśmiechnął się figlarnie, zbliżając się do stołu, który był pełen znanych mu transseksualistów, kilku ludzi, krasnoluda, dwóch niziołków, z którymi bawił się co najmniej raz w ciągu ostatniego tygodnia.
Jego przyjaciele powitali go radośnie, wyrazy twarzy i słowa były figlarne, gdy przeniósł się, by usiąść na bocznym siodle na kolanach jednego z ludzi, jej ramiona obejmowały go zaborczo, gdy siadał ze swoją ukochaną kawą, szczęśliwy, że może rozmawiać i spotykać się jako ludzka kobieta trzymał go, zadając pytania na temat jego spotkania z Orcesem.
Mayla przyglądała się temu z kontuaru i lekko westchnęła. Minęło tak dużo czasu, odkąd odbyli prawdziwą rozmowę, zaczynała się zastanawiać, czy będzie się do niej odzywał, czy nie, ale będzie cierpieć swoją pokutę milczenia, bogowie wiedzą, że nie w połowie na to zasługiwała.
Mayla pracowała dalej, gdy dzień zbliżał się do wieczora, Scarlett, która nie była potrzebna podczas tych spokojniejszych godzin dnia, wydawała się lubić flirtować i spotykać się z przyjaciółmi, ale teraz, gdy wieczorny tłum zaczynał się napływać, wyszedł ich towarzystwo zaczęło fruwać po pokoju.
Jak zawsze przyjemnie się go oglądało, chociaż jego maniery od czasu, gdy po raz pierwszy został u niej „kelnerką”, zmieniły się. Tam, gdzie wcześniej kręcił się po pokoju, serwując drinki i uprzejmie rozmawiając, jego zręczna sylwetka unikała obmacywania rąk i trzymała się z dala od każdego szczególnie niegrzecznego, teraz jednak był równie zalotny, wciskając swój krągły miękki tyłek z powrotem w dłonie, które wyciągnąłby rękę, by go obmacać, figlarny uśmieszek na jego pełnych, czerwonych ustach.
W ciągu ostatniego tygodnia nabrał znacznie większej pewności siebie i swojej seksualności, seksualna istota, którą znała prywatnie, wypuszczała się ze smyczy na każdą kobietę do pakowania, która okazywała mu zainteresowanie, co w jej tawernie dotyczyło praktycznie wszystkich.
Wieczór mijał, a pieniądze napływały, zyski zawsze były doskonałe, kiedy Scarlett kręciła się po okolicy, a klienci tym chętniej składali zamówienia tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę i obecność Scarlett przy ich stolikach. Pomimo faktu, że minęły prawie dwa tygodnie, odkąd po raz pierwszy wszedł do Kolczastej Róży, wpływ jego obecności wcale nie osłabł, ludzie wciąż byli pod wrażeniem samej możliwości zobaczenia prawdziwego elfa, nie mówiąc już o szansie rozmawiać i wchodzić w interakcje z jednym.
Mayla początkowo obawiała się, że jego obecność tutaj osłabi jej klientelę. W końcu intryga spotkania z elfem nie była specyficzna dla jej „utalentowanych” gości płci żeńskiej, każda płeć i rasa chciała mieć szansę go zobaczyć. Jednak pogłoski o obecności tutaj Scarlett zostały początkowo przez większość odrzucone jako zwykłe plotki. Jedynymi, którzy naprawdę wierzyli, że Scarlett tam była, byli jej główni goście, którzy widzieli go na własne oczy. Ale gdy plotki stały się bardziej płodne, a ludzie zaintrygowani, oszustwo Mayli zostało ujawnione, a Scarlett zaczęła, w rzeczywistości dość często, spacerować po mieście, odwiedzać inne bary i tawerny na drinka i dawać szansę tym, którzy chcieli Zwykle nie odwiedza The Thorned Rose, żeby gapić się na niego bez konieczności odwiedzania jej małego miejsca.
Pomimo braku komunikacji między Scarlett i Maylą, poza profesjonalną uprzejmością, oboje funkcjonowali jak zajęty warsztat, biorąc pieniądze i rozdając drinki z wyćwiczoną łatwością w miarę upływu wieczoru. W pewnym momencie wieczorem zmęczona, ale wyglądająca na zadowoloną Orces wyszła z zaplecza i przyłączyła się do stołu, by wiwatować, co spotkało się z jej własnymi szyderstwami.
Gdy noc się zapadła, a goście zaczęli wychodzić, wypełniając nocne powietrze pijacką piosenką, musiał pomóc niejednemu w dotarciu do drzwi. Ostatnio ostatnimi gośćmi byli zawsze pełni nadziei maruderzy, już nie ci, którzy po prostu walczyli o dodatkowego drinka, ale ci, którzy mieli nadzieję, że zostaną zaproszeni z powrotem do pokoju Scarlett tylko dlatego, że pozostali jako ostatni. Lub, w przypadku niektórych osób, czołganie się.
Ale dziś wieczorem Scarlett, co dziwne, tego nie czuła. Odkąd pojawił się wieczorny tłum, poczuł dziwną rozłąkę. Oczywiście odegrał swoją rolę, flirtując i serwując ze swoim seksownym uśmieszkiem, ale jego myśli, co dziwne, były gdzie indziej.
W milczeniu pomógł Mayli posprzątać tawernę, zamykając drzwi na noc, oboje mieli teraz do nich klucz i pomagał wycierać powierzchnie, prawie ją ignorując, gdy pracowali, dopóki nie skończyli.
– Eee, idę się trochę przespać, Scarlett. Mayla powiedziała miękkim i zmęczonym głosem, jak to często bywa po pracowitej nocy.
„Dobranoc Maju”. powiedział po prostu, wsuwając krzesła pod stoły, brzmiąc na roztargnionego.
Zawahała się, ale tylko skinęła głową, odwróciła się i ruszyła w stronę pokoi z lekko pochyloną głową.
Obejrzał się, by patrzeć, jak odchodzi, i zmarszczył nieco brwi, czekając, aż wyjdzie, zanim podszedł do baru, wyjął małą butelkę i nalał sobie bardzo mały kieliszek białego wina, najbardziej zbliżonego do jego rodzimego kwiatu, jaki znalazł. napój płatkowy, choć znacznie mocniejszy.
Wziął łyk i niemal natychmiast poczuł, że alkohol zaczyna mu dokuczać, był na niego bardziej podatny niż ludzie i upicie go zajęło dużo mniej, więc zawsze unikał picia go przy innych, żeby nie zobaczyli, ile był lekki, coś, co ustalił, było trochę faux pas.
Przeniósł się, by usiąść w dużym, pustym pokoju, który zaledwie kilka godzin temu był pełen aktywności, i popijał wino, samotnie.
„Ai lainu torenni…” zaklął, wzdychając cicho do siebie, ściskając małą szklankę w delikatnych dłoniach, patrząc na półprzezroczystą ciecz, jakby szukał w niej odpowiedzi.
Chociaż był zadowolony z siebie i tego, kim był, nadal irytowało go, że nie może zidentyfikować, kim jest, że nie ma słowa w swoim języku i nie znajduje wspólnego dla osoby takiej jak on. Chociaż fakt, że nie istniała żadna etykieta, o której wiedział, sprawiał, że czuł się wyjątkowy, czuł się również samotny i podwójnie wyrzutkiem.
„Możesz tu siedzieć ile chcesz i udawać, że to twój problem”. Powiedział do siebie, patrząc w dół na zniekształcone odbicie w swoim winie. Pogodził się już ze sobą, nawet jeśli było to dziwne.
To z Maylą się nie pogodził. Jego metoda ignorowania problemu, dopóki nie zniknął, najwyraźniej nie działała. Każdego dnia i nocy widział, jak tęskniła za jego uwagą, bez względu na to, jak bardzo próbowała to ukryć, wiedział, że za nim tęskniła. Jego towarzystwo, pomyślał, tak samo jak seks.
I w dziwny sposób, mimo wszystko, on też za nią tęsknił. Okłamała go i zdradziła dla własnego zysku, tak. Ale czy naprawdę już nigdy się do niej nie odezwie? Podobała mu się jej rozmowa, jej towarzystwo, seks.
Nie była największa w tym dziale, najdłużej trwała ani najbardziej wyjątkowa. Z jej krągłą sylwetką i średnim wiekiem nie była niczym wyjątkowym, naprawdę, ale była w niej cecha, której brakowało każdemu innemu partnerowi, więź. Wszystkich innych partnerów, których Scarlett miała, spotkał, przyprowadził z powrotem do swojego pokoju i poszedł na całość. Ale Maja. Pracował z nią na co dzień, spędzał z nią czas, pomagał jej, nawet trochę ją znał. To czyniło go innym, wyjątkowym.
Dopił swoje wino i ponownie westchnął głęboko, postanawiając podjąć decyzję, ale z trudem ją podejmując.
Zagryzając pełną, miękką wargę, sięgnął do kieszeni swojej sukienki, wyciągnął miedzianą spinkę, którą kiedyś mu wsunięto, i obrócił ją w dłoniach.
„Głowy rozmawiacie z Maylą. Ogony, które zostawiasz w spokoju.
Rzucił monetą.
Patrzył, jak wiruje w powietrzu, zanim zwinnymi dłońmi złapał ją, trzymając w zaciśniętej pięści, z monetą płasko na dłoni. Ale on się wahał.
W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że w swoim podpitym stanie zdradziło go serce i umysł. Miał nadzieję, że monetą są reszki.
Z uśmiechem i nie patrząc na wynik wsunął monetę z powrotem do kieszeni. Jeśli miał nadzieję, że to orły, taka była decyzja.
Mayla stała w swoim aż nazbyt cichym pokoju, wycierając się ściereczką po umyciu, jak zwykle po zmianie, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.
Zmarszczyła brwi w irytacji, podczas gdy upewniła się, że powie nocnym gościom, który pokój jest jej w nagłym przypadku, z wyjątkiem sytuacji, gdy jej tawerna legalnie płonie, nikt nigdy nie przyszedł do niej z problemem, który nie mógł czekać do Poranek.
"Co chcesz?" – powiedziała zgryźliwym głosem, wystarczająco głośno, żeby było ją słychać przez drzwi, kiedy się wycierała.
"Rozmawiać."
Zamarła, ale tylko na chwilę.
Owinęła się w ubranie i szybko przeszła przez pokój do drzwi, otwierając je i odchylając do środka.
Scarlett spojrzała na Maylę, nagą, z wyjątkiem materiału, który tylko dodawała jej skromności, jej pełne piersi przyciśnięte do piersi przez tkaninę, jej blond włosy rozpuszczone i mokre na ramionach, oczy zmęczone, ale zdradzające podekscytowanie z powodu niech do niej przyjdzie.
"Czy mogę wejść?" Zapytał, jego wyraz twarzy był trudny do odczytania.
– Och, oczywiście. Odpowiedziała, odsuwając się na bok, gdy zdała sobie sprawę, że prawie blokowała drzwi, wpatrując się w niego. „Czy… Czy wszystko w porządku?”
Potrząsnął głową, kiedy wszedł do jej pokoju. Zamknęła za nim drzwi i zaryglowała je z przyzwyczajenia.
„Połóż się na łóżku”. powiedział po prostu.
"Ja co? Chcesz?... — zapytała, brzmiąc na nieco zdezorientowaną.
Ponownie potrząsnął głową. "Nie? Nie. Po prostu połóż się twarzą w dół.
Przyjrzała mu się trochę sceptycznie, ale postąpiła zgodnie z jego wskazówkami, naciągając materiał na krzywiznę swojego tyłka, podczas gdy wciąż zdezorientowana leżała twarzą w dół na łóżku, z rękami złożonymi pod poduszką i głową spoczywającą na szczycie, unosząc się lekko, tak że jej obfity biust nie czułby się zbyt nieswojo, gdyby tak leżała.
Podszedł i wyjął butelkę czegoś z kieszeni swojej sukienki. Patrzyła, jak wspiął się na łóżko i usiadł na niej okrakiem, ich tyłki, porównywalne pod względem wielkości, pomimo jego mniejszego wzrostu i smukłej sylwetki, przylegały do siebie, gdy siedział na jej.
– Musimy o tym porozmawiać… – powiedział.
"Ja wiem. Ale… Dlaczego leżę?” — zapytała, nie mogąc się powstrzymać.
- Wyglądałeś trochę sztywno przez ostatnie kilka godzin dzisiaj. Pomyślałem, że przydałby ci się masaż. powiedział delikatnie, wylewając strużkę chłodnego płynu na jej plecy, po czym odstawił butelkę, przyciskając do niej swoje delikatne dłonie i zaczynając wcierać płyn w jej skórę. Nie była pewna, co to było, ale sprawiło, że poczuła gorąco na skórze.
„O-ooh, to dobre uczucie, jesteś dla mnie za dobra, Scarlett…”
"Ja wiem."
Zagryzła trochę wargę, oboje ucichli, kiedy Scarlett wmasowała w jej plecy zmieszany z ziołami olejek, dziwne ciepło promieniowało przez jej plecy, rozluźniając jej mięśnie o wiele bardziej niż ręce Scarlett lub zwykły olejek. przyznać, że było cudownie.
Leżała tam przez jakiś czas, pod miękkimi, miłymi dłońmi Elfa, każdy pieszczota i nacisk na jej zmęczone mięśnie pracowały nad nimi, sprawiając, że poczuła się o wiele bardziej ludzka.
W końcu znalazła słowa, których potrzebowała, proste, ale trudne do wypowiedzenia, zwłaszcza dla kogoś tak dumnego jak Mayla: „Przepraszam, Scarlett”.
Zatrzymał się na chwilę, po czym kontynuował masaż. „Czy wiedziałeś, że twoje działania mogą mnie skrzywdzić?” – zapytał łagodnym głosem.
Zatrzymała się iw prawie niezauważalny sposób, napięta, Scarlett nie wyczułaby jej napięcia, gdyby nie jego dłonie przyciśnięte do niej.
"NIE." odpowiedziała.
Zmarszczył lekko brwi. - Myślisz, że dalsze kłamanie pomoże nam naprawić sytuację? Czas na prawdę, Maylo.
Nie odpowiadała przez dłuższą chwilę, zawstydzona tym, że tak łatwo dała się teraz złapać, po prostu leżąc pod jego napierającymi dłońmi i szukając palców, kiedy najwyraźniej wycierał całe zmęczenie i ból z jej pleców.
„Część mnie wiedziała, tak. Ale-"
– Dlaczego okłamałeś mnie we wszystkim? zapytał, przerywając jej, znowu się zawahała, bardzo ostrożnie dobierając słowa, zanim za każdym razem odpowiadała.
„Ja… nie wiem, ja-”
„Tak, masz”. odpowiedział płynnie, jego sztuczka masażu zadziałała zgodnie z przeznaczeniem, jego zmysły były tak wyrafinowane, a koniuszki palców tak wrażliwe, że mógł wyczuć każde drgnięcie jej mięśni, z łatwością odróżniając jej prawdę od jej kłamstw. "Dlaczego?"
Mayla przygryzła trochę wargę, przełykając ślinę, gdy jej umysł próbował wymyślić coś do powiedzenia, próbując wymyślić jakąś półprawdę, którą mogłaby się podzielić. W końcu jednak, tak jak chciał, była tylko prawda.
"Strach."
"Z?"
"Wyjeżdżasz…"
Scarlett przechyliła nieco głowę i wiedząc, że go nie widzi, uśmiechnęła się lekko. Podejrzewał, że tak właśnie było, ale dobrze było mieć pewność, że nic nie usprawiedliwia jej działań, ale jakakolwiek odpowiedź inna niż ta, a on i tak mógłby odejść. "Kontynuować."
Zacisnęła powieki, czując, jak poczucie winy ponownie wzbiera w jej ciele, chociaż jej ciało było rozluźnione pod delikatnym dotykiem Elfa, a jej umysł kręcił się w niepokoju. Chociaż wiedziała, że ta rozmowa się zbliża, i rzeczywiście miała nadzieję, że ożywi ich związek, wcale jej to nie ułatwiło.
– Po prostu… Jesteś elfem, Scarlett, naprawdę nie masz pojęcia, co to oznacza dla ludzi. To tak, jakby mityczna istota właśnie postawiła stopę w mojej tawernie, mityczna istota, która… która okazała mi zainteresowanie…
Scarlett poczuła drżący oddech przetaczający się przez jej ciało, czuła, że jest bliska płaczu, ale on milczał, a jego milczenie zachęcało ją do kontynuowania.
„Nie miałem zbyt wiele szczęścia z partnerami, a kiedy ty, elf, przyszedłeś do mnie, ze wszystkich ludzi… nie mogłem tak po prostu pozwolić ci odejść. Musiałem cię zatrzymać… Więc skłamałem i przepraszam, tak bardzo przepraszam Scarlett… Po tym, jak zrobiłem jedno małe kłamstwo, nie mogłem przestać, musiałem kłamać dalej, bo gdybym powiedział ci prawdę , zostawiłbyś mnie.
Słuchał z przechyloną głową, gdy masował jej plecy, pozwalając jej w końcu dojść do siebie.
„To wszystko było kłamstwem, nawet nasza pierwsza wspólna noc, zapłata, pokój, poduszki”.
Scarlett was sure that if she hadn’t been hardened by her life as an innkeeper she would be in tears, he could feel her fighting to hold them back, her breath shaky, a bead of a tear at the corner of one eye.
She spent a few long minutes regaining her composure, resigning herself to the truth, that she had no control over Scarlett, that Scarlett would go and do whatever it was he pleased.
“What… What will you do now?” she asked, voice concerned. Despite the fact he had continued to work here the last week she wasn’t entirely convinced he wouldn’t just up and leave.
Scarlett paused for a few long moments, feeling the worry in the tenseness of her muscles, even after his massage. He let out a long slow sigh, breaking the pregnant pause that hung in the room.
“Forgive you, I suppose.” he said lightly, leaning in and kissing her cheek.
She opened her eyes and looked back and up to him, surprise and confusion written on her already tired face, a few tears falling to stain the cloth of her bed. “W-why?”
He smirked slightly and shrugged, “Because I want to keep working here.” Her expression fell some, but his smirk deepened, “And because I think I care about you a little. Yes, you lied to me.” he hesitated, pursing his lips, “A lot, but, well, I’ve spoken to a lot of people in the last week and you’re right, I’m an Elf in an Elf-less world. I think whoever I’d gone to would’ve used me in some way, I mean I was fleeced for a small kingdom's worth of money just on my way here. At least with you, I managed to discover something important about myself and maybe, for the first time ever, fit in, in a way. It doesn’t excuse what you did. But in some small way, I at least understand why.”
Mayla, always the optimist bit her lip as she leaned up on her elbows, looking over her shoulder at Scarlett, admiring the beauty before her, she was tired, yes but she was never that tired… “Does… That mean… We?” she raised an eyebrow hopefully.
Scarlett laughed, feeling his own anxieties and worries melt away in an instant and playfully tapped her butt, “Mayla! You’ve only just discovered I’m not abandoning you forever and ever and you’re already angling for a roll with me?”
She shrugged helplessly, defensive, “It’s been a while!”
He giggled and his mirth made her smile, feeling a warmth return to her that had been absent since his discovery of her deceit.
“Maybe tomorrow night hm? I’ve already had that Orc woman today and she was just like the rest of you!”
Mayla looked up to him, “Rest of us?”
“I mean it was a different colour but it was the same general size and shape as everyone else's. After the naga I just kind of assumed every race had a different thingy.” he shrugged, pouting.
Mayla grinned a little, starting to regain her confidence with him, “You sound disappointed!” she teased.
He felt his face flush a little, “The Naga was fun! And I like learning new stuff…”
She smirked a little and eyed him over curiously, “Okay okay, so maybe we won't do that tonight… Don’t you usually go out for a midnight walk before you sleep these days?”
“I do?” he replied, his blush retreating as the conversation switched to something more mundane.
She paused for a long moment, thinking. “Would you mind dropping by the merchants quarters? There's someone there I’d like a letter delivered to?” she asked, voice sweet.
He raised his eyebrows a little, a little surprised she had given up her advances so easily but happy to help her once again, “Sure, I’ll just go change into my sensible clothes?” he said, climbing from her and finding a towel to wipe his oiled hands on, passing it to Mayla who took it gratefully.
“I’ll just write out the letter, should be done by the time you’re ready.” she said, smiling as she sat up, her full breasts proud on her chest as she arched her back, reaching behind herself with the towel, starting to wipe herself down.
“Oookay?” he said, eying her with a little suspicion, it wasn’t like Mayla to so easily give up the chase, maybe she was just so relieved that they were good again that she didn’t want to risk it by being pushy.
Scarlett left the room and stood outside the door for a moment, thinking about what she could be planning, but shrugged. It was as it seemed and he doubted she would so quickly deceive him after that discussion.
He returned some minutes later, wearing his ‘sensible clothing’, which amounted to a long fur lined coat thrown over his barmaid's outfit and his heels replaced with snow boots. The outfit, he knew, was pretty ridiculous, but for the sake of a walk it was easier than changing into a completely new outfit. And besides, people couldn’t see his skimpy little dress for the thick coat.
“Do you have the letter ready?” he asked as he swung open the door, his hood already up as he often wore it now. With his red hair tucked back and the hood obscuring his ears, he was free to wander the streets without constantly being cat called and pestered, something that, while he enjoyed, hampered his ability to explore the city in peace.
Mayla, wearing a simple nighty looked over to him and nodded, smiling as she offered him an envelope, addressed to an ‘Eveia’.
“She’s staying at the Broken Axe on Broad Street.” Mayla nodded and Scarlett tilted his head some, thinking, trying to figure out whether or not he had encountered that Inn already.
“The Broken Axe… The Broken Axe… Isn’t, isn’t that the Mercenary tavern? For the caravan guards?” he asked, uncertain as to whether he remembered correctly.
Mayla brightened and nodded, “Ah! You’ve been there, excellent, you’ll know the way then.”
He pursed his lips and narrowed his eyes, taking the envelope and glancing between it and her. “Mmm… Alright. I’ll see you in the morning?”
“Morning shift as usual.” She confirmed.
“With pay,” he smirked and she smirked too, nodding slightly. “Alright then, sleep well Mayla.”
“Oh, you too…” she said, her smirk deepening, which did nothing to assuage his suspicions.
He left her and The Thorned Rose Inn in his tracks, walking through the dark fire lit streets of the city, curiously peering at each person and party he met, marvelling at the diversity, the men, the women, the indiscernible.
Eventually, his feet carried him to Broad Street, the sign of the Broken Axe half swaying in the wind, the other half lying impaled in the ground. As it catered almost exclusively to guards and warriors it stayed open at all hours, not having to worry about criminals and vagabonds, no one would dare.
He stepped into the warmth of the Inn, it was very late in the night but the Inn was still well stocked with patrons. Caravans could come or go at all hours and there was always a fair amount of people looking for a drink.
Scarlett due to the anonymity of his outfit, bizarrely, walked through the tavern towards the counter without the room falling silent or all heads turning to look his way, quite a unique experience for him, all things told.
He waited patiently until the barman came to serve him and Scarlett smiled at the man softly from under his hood. “I’m delivering a message for an Eveia? Is she here?”
The barman eyed Scarlett with a weathered gaze, trying to make something of the lipstick wearing waif that had entered his inn, but shrugged and pointed towards some stairs. “Top of them, second door on your right I reckon.”
“Thank you!” Scarlett said brightly before turning and making for the stairs, feeling the barman's gaze on him as he walked out of sight.
He found the door easy enough and knocked, waiting patiently in the hall as he heard movement inside.
The door swung open inwards, revealing a woman nearly eight foot tall with strange long ears, not long like an Elf’s but long like an animal of some sort, her body broad and muscled. She wore loose fitting pants and a shirt that didn’t cover the tanned muscles of her abs, only covering the heavy swell of her breasts.
She pushed a few strands of short blonde hair from her eyes, “...What…” her voice sounded grouchy, he assumed he’d woken her, or at the least interrupted her readying for sleep.
“Are you Eveia?” he asked, tone disarmingly polite.
“I am. Who’re you?” she asked, frowning intensely as her eyes focused, eying him over with some uncertainty.
“Just a messenger.” he held out the envelope, which only caused her frown to deepen, “It’s uh, from Mayla?”
“Huh, the hell does she want at this hour.” Eveia replied, yawning theatrically.
She all but snatched the envelope from his hand and opened it with ease. Taking out a smaller envelope, her expression darkening. “What the fuck is this? Some kind of joke? What’re you playing at?”
Scarlett blinked, surprised and a little worried as to what Mayla had gotten him into. “W-what?” he asked, voice confused.
She pushed the smaller envelope back into his hands and he fumbled to read what it said. ‘Scarlett’.
He looked at her, his confusion met only with discontent. “I um... “ he swallowed, wilting some under her gaze and decided to open his own envelope, her gaze not shifting as he pulled out a small piece of paper and read it silently to himself.
‘She’s a half-breed and has a horse cock. Nie ma za co. Mayla.’
Scarlett blinked and looked back at the woman, recognising the ears then as being equine, he felt his heart skip a beat.
"Dobrze?" Eveia said, voice terse, impatient.
Scarlett hesitated, then tucked the papers into a pocket and raised his hands, lowering his hood and smiling brightly, “It was just nonsense, she must be drunk or something. It’s a long walk back to the Inn for me though, would you mind if I came in for a drink before I walk back?...” he said, biting a full soft lip a little, enticing, his voice soft and feminine.
Eveia’s eyes widened as she drank in the sight before her. She had been just a few moments from kicking his ass for intruding on her, but then she saw the ears, recognising his features from the rumours that had been whispered more than once in the Broken Axe about the so called Elf Mayla had at the Thorned Rose. She had been out on caravan for the last couple of weeks and hadn’t yet bought into the rumours, at least until now. “Fuck… You’re that Elf, that Scarlett?”
“Mmmhm, so, can I come in for a red wine?” He asked demurely, casually unlacing his heavy coat and slipping it from his shoulders, revealing his slender form and blossoming hips in the tight outline of his serving dress, his long vibrant hair spilling free as he looked over at her, hopeful.
“Uhh, sure, but I don’t drink wine.” she replied, standing aside as he walked into the room, her eyes drinking him in, he looked more than a little comical, slight and feminine in a pretty little dress, the outfit completed with his out of place heavy boots.
“Mm, neither do I.” he smirked as he stepped inside and looked around, the covers on her huge bed were thrown back and only a single candle was lit, she had been in bed when he had knocked, he realised now with certainty.
She shut the door behind him, the light in the room fading as the lights of the hall was blocked by the door, the room lit now by the single candle, casting flickering shadows throughout.
“So, why are you here?” she asked, uncertain.
Scarlett had to push down a smirk as he removed his boots, he couldn’t be any heavier handed with his intentions but they never believed it at first.
“That depends, do you appreciate bluntness or not?” he asked, sitting on the edge of her bed and tilting his head cutely.
“I do.” she said simply, taking a step towards him.
“Well, I hear you’re… Different.”
She frowned, hands moving to her hips as she adopted a defensive tone, “So what, I guess you want to mock me? Study me? Or tease me like the rest of them?”
Scarlett blinked and pursed his lips distastefully, “No no.” he made a note that it was a sensitive subject.
“Then what?” she pressed.
“Well, since you appreciate bluntness, I want to see it. I want to play with it. I want to make you cum.” he smiled.
She hesitated, her hands falling from her sides as her expression was replaced with one of disbelief, “Wait, you want to fuck me?”
It was his turn to hesitate, “Well… If you’re as big as I’m imagining maybe not, but, I still want to have some fun.”
She eyed him, her own scepticism written across her face. She was attractive, he noted, but not in the classical sense, her face was expressive, strong and scarred. It showed of experience outside of the gentleness of simple life, it spoke of a hard life hard lived, a woman forged in battle.
"Dlaczego?" she asked, dubiously.
“Because I think you’re hot and I really, really want to see it.” he admitted, a warmth flowing to his cheeks.
“It’s… Pretty disgusting.” she said, voice uncertain.
He figured from her words and tone she hadn’t had many good experiences in her love life, he would put that right.
“I doubt that.” He replied patting the bed beside him, “I bet you just can’t see its beauty.”
“You don't know it like I do.” she said, cynically.
Scarlett shrugged and smiled brightly, “Let me get to know it then.”
She narrowed her eyes a little, conflicted. Despite her size, strength and the obvious confidence she carried herself with he could see this confidence didn’t extend to her own physical sexuality. She was nervous, afraid, torn between her self-disgust and the temptation to experience what Scarlett was potentially offering.
After a moment she moved to climb on the bed, cautiously as it creaked under her weight. Scarlett remembered that muscle weighed more than fat and that, with her sheer size and strength he wouldn’t want to end up under her.
She moved to sit at the head of the bed, legs out stretched and Scarlett moved to crawl onto the bed, easing between her outstretched thighs, she looked down at him, a little anxious. It was cute, he thought, to see such a strong person so timid in the flickering candle light.
“Hey, just relax.” he said, smiling as he lay comfortably between her thighs.
“You’re kidding, right? An Elf shows up out of the blue at my door and says she wants to play with my cock. This isn’t exactly standard practice for me you know.” she said wryly.
He pursed his lips some, taking her point and remembering what Mayla had said about his mythical status. “I can leave if you want? Or we can take it slow, dinner, date, moonlight stroll?” he said a slight smirk on his red lips.
She paused, then shook her head, moving her waist and hips slightly to offer him better access as she seemingly decided to take whatever he was offering.
He smiled and nodded, switching his attention from her, to it. His curiosity reaching critical mass, he reached for the waistband of her shorts hooking his finger tips under it and starting to slowly work it down, revealing, inch by inch, her soft cock.
Though it was as he had expected, it still surprised him to see it. The cock, as long as the half-breeds own forearm, completely dwarfing Scarlett's, was soft between her thighs as he revealed it, moving about to completely discard her shorts, allowing her to spread her thighs fully.
The cock lay on the sheets between her thighs and she looked on, anxious as to how he would react.
Even soft it was the biggest he had ever seen, thick and resting atop two massive balls, each larger than his own balled fists. He stared mouth open in awe and wonder.
He had been craving something different and Mayla had delivered.
“You… Don’t like it, do you?” Eveia asked, her voice low, sullen.
He blinked up at her, mouth closing.
“Like it?” he asked her, biting his full lip, his eyes half lidded. “Eveia, I love it… May I?”
“Er… You can do anything you want?” she asked, uncertain as to what he was intending. “I mean if- Ugh…”
Her thought was cut off as his small hands moved to lift and weigh her soft, flopping cock, feeling it in his hand as he leaned in under it, his full soft lips pressing against her massive balls, kissing them, licking them, worshipping them.
Eveia bit her lip at the sudden rush of sensations, her eyes widening as she gripped the sheets with one hand, the other coming to rest on the back of Scarlett's head, urging him forward into the soft smooth sack of her balls. She seldom had a partner that would touch her, that was mainly reserved to desperate whores who she paid a premium to, but to have a willing partner that wasn’t disgusted by her was an incredible rarity, to have one so keen as to so quickly go from pleasantries to worshipping her nuts was unique.
“Oh fuck, you’re serious aren’t you.” she breathed, looking down at him as he bathed her heavy balls with his tongue, her hands stroking the equine shaft which began to harden in his hands.
“Mmm~” he responded, moaning into her nuts and she felt a swell of confidence rising inside her, feeling it blossom and urge her more natural dominating instincts to take control.
“Oh yeah? Don't be gentle down there then, show me you love them…” she urged.
She was rewarded by a sudden sucking on her nuts, a deep moan flowing from her lips as Scarlett doted on the heavy orbs, each long kiss leaving a red imprint of his lipstick on the sensitive skin.
He felt the texture of the cock in his hands become more distinct, it’s softness filling out as it thickened and lengthened, becoming hard, each vein distinct under his fingers. He looked up and felt his heart skip a beat, above him the massive cock loomed, long and thick, animalistic with a huge, flared tip.
“What do you want to do to it?” she asked, looking down past the truck of her cock to his flushed, amazing face, a smile on her lips.
Want? He was past wanting, he needed this in his life. “Let me suck you off? Please? I need to make you cum! Please?” he repeated, practically begging.
This again swelled her confidence and she feigned giving it thought for a moment, enjoying the odd power trip of having someone plead for what she often considered a curse and a burden, everything about the situation driving her to desire him. Her sexual encounters outside of jerking herself off were few and far between. If this had been a human showing this level of interest in her she would’ve considered it a miracle, for it to be an Elf, she didn’t even know what to think about that.
“Hmm… Alright…” she said, her voice full of false uncertainty, “But you have to promise to come back again before the week is over.”
“Deal!” Scarlett replied eagerly, his hands moving up the sides of her cock, caressing it as he pressed it to his face, breathing in its scent as he admired it.
She let out a satisfied moan of pleasure, reclining as his soft Elvish features and fingers caressed her horse-like cock. “Great… I swear I’ll find a way to fit this in your pussy.”
Scarlett glanced up at her, his blush spreading as he hesitated, “Uhh. I don't… I don't have one of those.”
Eveia snorted and smirked, “Fuck, you’re a trap?”
“A what?...” he asked, slowly kissing up the length of her hard shaft.
“A trap. A male who dresses like a girl and looks like a girl, you know, men are lured in, thinking they’ve found a hot girl, and find out that hot girl has a dick, not a shemale like me, just… You know… A trap.”
He paused just as his lips made their way to the flared tip, his eyes widening. Her description of him fit and it made sense. It was a label that fit, he was a trap. That meant there were others like him, he wasn’t as alone as he had thought.
Eveia parted her lips, about to question why the Elf suddenly looked so gleeful but as he started to kiss the massive tip of her cock with thick plush lips and an eager explorative tongue her words faltered into a sigh of pleasure.
She watched as he started to work her cock with a keenness she’d never received and he’d never before given, his hand gliding up and down her massive cock, feeling the soft skin and steely shaft under his fingers as he struggled to pleasure as much of her flared tip as possible, suckling and kissing, licking all over the sensitive tip, his eyes locked with hers as he worshipped her length.
She went quiet, one hand on the back of his head, not needing to guide him as he so desperately worked her, soft pops and wet noises filling the room as he worshipped her horse cock, completely overwhelmed by its size, it didn’t just dominate him but the whole room with its sheer presence. Why any girl wouldn’t consider themselves blessed to have something like this in their lives to worship he couldn’t understand.
He found the flared tip had some give to it, a sponginess that he hadn’t expected and he started to get ideas, as he worked it with his lips and tongue he began to experience, working his lips around the flared edge of it, seeing how much of it would fit into his mouth.
It would be a tight fit, but…
He leaned forward and let out a whimper as the flared tip pressed wholly into his mouth, it filled him more so than most cocks did, and this was just the tip.
Eveia gasped as he took the tip of her cock entirely into his mouth, feeling his lips tight around it, struggling as he sucked hard, his tongue lathing over the flat tip and she felt her pleasure start to rise.
One of his hands continued to massage and squeeze the thick length of her massive cock, the other hand moving down lower to caress and weigh at her lipstick stained balls.
She stared at the Elf, the sensations being brought to her more extreme than anything she had ever felt in her life and she knew she would not last long, the pleasure too intense, too wonderful.
She tightened her grip on the back of his head and looked at him, seeing her own lust and need being mirrored in his own gaze and she saw he desired her climax almost as much, if not more, than she did.
She bit her lip and moved her other hand from the sheet to bat his hand off her shaft, it moved to her other heavy ball, both his hands now massaging her cum filled orbs as her own hand started to stroke her cock, jerking her horse cock off into his mouth, preparing to cum.